Czarny i biały król cz. 14

Kochane płotki i morskie potwory… zazdroszczę chłodnej wody, ja mam huśtawkę na balkonie i to tyle z moich letnich…. dobra, to byłoby grube kłamstwo – mąż wysłał mnie na cudowne wakacje.

No to teraz tak jak obiecałam – przyznam szczerze że nie mogłam się doczekać czwartku

Z serdeczną dedykacją dla tych dwóch istot, które czytały, czekały i zostawiły komentarz – to dla mnie naprawdę dużo znaczy

Komentarze mocno motywują


8 czerwca

– Widziałaś? – Nie mogła nie zauważyć, że Caroline była wyjątkowo podekscytowana.

– Jeśli tak machasz tą gazetą, to nie jestem w stanie zobaczyć nawet tytułu nagłówka – skomentowała zachowanie koleżanki.

– Widziałaś? Zerwali zaręczyny!

Hermiona starała się zachować powagę, ale chciwie czytała artykuł. Z pierwszej strony patrzyli na nią Draco i Dafne z sugestywnie przedartej fotografii. Poza pompatycznymi zwrotami „rozstanie roku” i „niespodziewane zerwanie” zauważyła, że Draco, jak na gentelmana przystało, nie rzucił kobiety na pożarcie dziennikarzom.

– Widocznie mieli powód – starała się mówić najbardziej obojętnym tonem na jaki ją było w tej chwili stać. Zerwał z nią! Jest wolny… Może powinna być bardziej uprzejma na jego przyjęciu? Oddała koleżance gazetę i czym prędzej poszła na oddział. Chciała skończyć szybko najpotrzebniejsze zajęcia i wysłać mu wiadomość. Cały czas zastanawiała się teraz, czy to spotkanie jest nadal aktualne… czy mogliby być razem?

Wszystkie te myśli kołatały jej się po głowie i ledwo mogła się skupić na pracy. Miała wrażenie, że dziś czas złośliwie zwolnił i zamiast zwyczajowego biegu postanowił się wlec.

– Idź, widzę, że dziś ci się spieszy – rzucił jej kolega, a ona spojrzała na niego z zaskoczeniem a potem z poczuciem winy.

– Na pewno dacie sobie radę?

– Granger, bo zmienię zdanie, wiec korzystaj… dajemy sobie radę w tych rzadkich momentach, gdy bierzesz wolne, to damy i ter… – nie skończył, bo cmoknęła go w policzek i już pobiegła do wyjścia.

– A tej co się tak spieszy? – spytała pielęgniarka, patrząc za wychodzącą Hermioną.

– Nie wiem, ale gdybym jej nie znał, powiedziałbym, że się zakochała – powiedział i uśmiechnęli się do siebie pobłażliwie.

– Ta dziewczyna już dawno powinna sobie kogoś znaleźć – stwierdziła starsza kobieta.

– Tak, tylko gdzie znajdziemy kogoś, kto wtedy załata nam grafik?

Czwarty raz pisała wiadomość. Nawet nie wiedziała, jak powinna zacząć? Samo potwierdzenie przybycia na kolację wydało jej się niewłaściwe, co jeśli wycofał rezerwację? Czy ma się w co ubrać z tej okazji? A jeśli obiecuje sobie za wiele? Głowa zaczynała ją boleć od nadmiaru myśli i wrażeń. Prawie podskoczyła, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Podeszła szybko do drzwi i zerknęła przez wizjer – szybko rozglądając się, czy w mieszkaniu jest wystarczający porządek.

– Cześć, byłem w szpitalu, ale powiedzieli mi, ze szybciej dziś skończyłaś, wszystko w porządku? – spytał z troską Harry, wchodząc do mieszkania.

– Tak, znaczy… czemu mnie szukałeś? – zreflektowała się.

– Czytałaś? – podniósł do góry trzymaną w dłoni gazetę, uważnie obserwując jej reakcję.

– Pobieżnie – próbowała zgrywać nonszalancję.

– A tak na serio?

– Tylko na szybko w pracy, niestety nie mieli już egzemplarzy jak wyszłam ze szpitala, a przecież nie mogę gonić jak głupia za gazetą – prychnęła.

Widząc jej wystudiowaną nonszalancję i błysk pożądania w oczach, Harry tylko z uśmiechem podał jej egzemplarz.

– Jak zobaczyłem ten artykuł to kupiłem dwie gazety – wyjaśnił, ale nie był pewien, czy usłyszała, bo chciwie zabrała się za czytanie. – I co zamierzasz?

– W jakim sensie? – spytala gdy skończyła biegać wzrokiem po tekście.

– Odezwiesz się do niego?

– Na piątek zarezerwował stolik w restauracji.

– Czyli idziecie na kolację – podsumował.

– Nie do końca… – przyznała cicho – nie byłam miła, gdy mi to powiedział, w zasadzie kazałam mu spadać.

– Ale chcesz iść na tę kolację czy nie?

– Harry, jak ty to sobie wyobrażasz? – spojrzała na niego zirytowana – Pójdę do dworu i powiem, że nadal chcę iść z nim na kolację? Bo co? Bo przeczytałam, że się rozstał z narzeczoną?

– Może trochę innymi słowami, ale ogólny sens się zgadza – przyznał, wyjmując z jej szafki dwa kieliszki i butelkę wina.

– Przecież to żałosne – wzięła od niego kieliszek i siadła bezradnie

Harry nalał wina, siadł koło niej i stuknął w jej kieliszek swoim.

– A jeśli on czuje się tak samo niepewnie? – spytał, a w odpowiedzi kobieta prychnęła. – Wiesz… nie znam się na arystokracji, ale zazwyczaj ludzie nie piorą swoich brudów publicznie.

– Co masz na myśli?

– To, że jeśli ten artykuł się ukazał, to on chciał, żeby ktoś go przeczytał.

– Sądzisz, że on chce iść ze mną na tę kolację?

– Sądzę, że nie dowiesz się, póki go nie spytasz.

10 czerwca

Obserwował go. Opanowany w każdym calu, patrzył na tę całą rozprawę, jakby to nie ona miała zadecydować o jego przyszłości. Było mu go nawet żal. Malfoy schwytany w sidła prawnych kruczków. Wiedział, o której na salę wchodzą kolejni świadkowie, nie po to kręcił się tyle czasu wokół departamentu przestrzegania prawa. Te znajomości, cała siatka kontaktów i zależności… tak cudownie kłamliwa, tak wspaniale użyteczna – tak, Theodore budował swoją małą pajęczą sieć.

– Poczekam na zewnątrz, muszę się czegoś napić – powiedział cicho do siedzącej koło niego kobiety.

– Wróć szybko, powinniśmy ich wspierać – powiedziała szeptem Pansy i wróciła spojrzeniem do Draco i Dafne.

Poszedł do kafeterii, kupił wodę i wrócił przed salę. To zawsze wymagało cierpliwości.

– Stres? – spytał spokojnym tonem.

– Nie, bardziej niewiedza, czemu mnie wezwali, to jakieś chore urojenia – powiedział Blaise.

– Najwyżej wejdziesz i powiesz, że nic nie wiesz – powiedział Theo, podając koledze kubek z wodą.

– To tylko marnowanie czasu, nie wiem, czemu Draco się uparł na unieważnieniu kontraktu – Blaise wziął kilka łyków i odstawił kubek – Dzięki, Theo.

– Do usług. – Zniszczył oba kubki zaklęciem i obaj weszli na salę rozpraw. Theodore uśmiechnął się pokrzepiająco do Blaisa i zajął swoje miejsce przy boku Pansy. Teraz mógł spokojnie obserwować.

Zabini na wezwanie prowadzącego podszedł do barierki i przedstawił się. W głowie jasno i klarownie wiedział, co ma powiedzieć.

– Co pan wie na temat relacji pomiędzy panem Malfoyem a moją klientką?

– Były beznadziejne.

Draco podniósł głowę i patrzył w szoku na człowieka, przez którego znaleźli się na tej Sali.

– Przepraszam? – Adwokat też próbował się pozbierać po tym jednym zdaniu, które zmieniało wszystko.

– Draco nie zaspokajał Dafne, nudziła się w domu.

– Czyli pan Malfoy nie był wzorem partnera? – upewnił się adwokat.

– Pracował, a ją posadził w domu.

– A pan przychodził z nią rozmawiać?

– Zawsze chciałem wiedzieć, jaka jest, wystarczyło okazać jej trochę zainteresowania i …

Draco nie wiedział, czy powinien udusić tego chuja za ośmieszenie go przed wszystkimi zebranymi, czy mu podziękować, bo właśnie podarował mu majątek i wolność. Jego rozsądek podpowiadał mu, że za morderstwo jednak wyroki w Azkabanie oscylują w okolicach dożywocia – a to trochę długi czas. Reputację odbuduje, teraz, na spokojnie, z Granger. Cieszył się tylko, że załatwił rozprawę za zamkniętymi drzwiami. Wzrokiem przesunął po zgromadzonych świadkach. Wszyscy byli w szoku, poza jedną osobą. Theo ze spokojem patrzył na całe przedstawienie – monodram Blaise’a Zabiniego.

Theo obserwował, spokojnie, starając się, by nie drżały mu kąciki ust z rozbawienia. Zawsze chciał zobaczyć porażkę Zabiniego. Taki towarzyski mord w białych rękawiczkach.

Dafne w miarę opowieści Blaise’a bladła. Wydawał się nie mieć żadnych zahamowań i otwarcie opowiadał o ich wzajemnej intymnej relacji.

– Przestań, przestań, jak możesz…  – szeptała gorączkowo, patrząc intensywnie na mężczyznę stojącego w miejscu dla świadków.

– Panie i panowie, zeznania świadka stoją w takiej sprzeczności z tym, co dotąd usłyszeliśmy, ze to podważa wiarygodność świadka – interweniował jej adwokat.

– Wprost przeciwnie, ja i mój klient uważamy, że świadek postanowił mówić prawdę i nie zatajać wzajemnej relacji z narzeczoną mojego klienta, być może pozostali świadkowie nie mieli świadomości istnienia takich relacji – słysząc to, Draco lekko się uśmiechnął. Theo miał świetny pomysł… i miał w tym swój interes, tego Malfoy był pewien. Póki jednak nie zgłosi się do niego po zapłatę, nie zamierzał poruszać tego w rozmowach z przyjacielem.

Dafne rzucała gorączkowe spojrzenia swojemu adwokatowi, czując, że jej plan, przyszłość, zabezpieczenie… wszystko zaczyna się sypać jak domek z kart. Wszystko szło gładko, każda osoba opisywała ich w samych superlatywach i teraz wkroczył Blaise. Nie bała się tego, oboje wiedzieli, ze należy zaprzeczyć tej relacji i wtedy ich plany, zarówno wspólne jak i te matrymonialne byłyby niezagrożone. A teraz on… niszczy cały precyzyjnie omówiony plan, ujawnia każdy detal z ich wspólnych spotkań. To… upokarzające.

Bawił się coraz lepiej. Czuł, jak Pansy się spina i patrzy z niedowierzaniem na rozgrywający się spektakl, jak cała sala zamiera w miarę jak Blaise ujawnia kolejne szczegóły. Złapał spojrzenie Draco, uważne, czujne… wiedział, że maczał w tym palce, ale dowody zostały dość szybko zniszczone. Pozwolił sobie na delikatne, uniesienie brwi. Draco minimalnie skinął głową. Obaj wiedzieli, ale żaden z nich nie powie tego głośno. Upadek Zabiniego będzie spektakularny… Ciekawe czy gdyby przypadkiem coś dostało się do prasy… Ale tę przyjemność zostawi Draco, on już dostał swoją część nagrody.

11 czerwca

Im bliżej było do piątku, tym bardziej się denerwowała. Od wysłania odpowiedzi minęło 3 dni, a ona nadal nie dostała żadnego listu od niego. Zastanawiała się, czy ta kolacja to dobry pomysł, czy nie zrobi z siebie idiotki? Zanurkowała w swojej szafie i zaczęła szukać odpowiedniej rzeczy do ubrania. Po namyśle wybrała prostą, zabudowaną sukienkę – przynajmniej, jeśli zrobi z siebie idiotkę, to nie będzie przyciągała zbyt wielu spojrzeń. Włosy chciała związać w kucyk, potem zostawiła je rozpuszczone by finalnie zrobić niskiego koka. Może nudno i klasycznie, ale przynajmniej czuła się pewnie w takim wydaniu. Równo o 20 pojawiła się przed restauracją. Nieco zestresowana podała kelnerowi swoje nazwisko i była zaskoczona, gdy natychmiast poprowadził ją w głąb sali.

Draco wstał na jej widok i wyciągnął dłoń. Gdy podała mu swoją, delikatnie złożył na niej pocałunek. Uśmiechnął się delikatnie, ale z komentarzem poczekał aż kelner zostawi ich samych przy stoliku.

– Wydajesz się skonfundowana.

– Nie ukrywam, że tak właśnie się czuję – odchrząknęła – Piękne miejsce.

– Pięknie wyglądasz.

– Będziemy sobie prawić banały? – spytała z bladym uśmiechem.

– Ty zaczęłaś, choć obie nasze uwagi to stwierdzenia faktów.

– Nie odpisałeś na mój list.

– Uznałem, że możemy porozmawiać tutaj, czekałaś na odpowiedź?

– Szczerze? Spodziewałam się, że doprowadzisz mnie tu do łez i wybiegnę stąd z płaczem.

– Nadal masz o mnie wybitnie dobre zdanie – podsumował z kwaśnym uśmiechem. Oboje jak na komendę zamilkli gdy kelner nalewał im wino.

– To za co wypijemy? – spytał.

– Szczery początek? – zasugerowała.

– Nie.

– Nie? – Spojrzała na niego zaskoczona.

– Nie – potwierdził – nie zamierzam wracać z tobą do początków, wolałbym zacząć tam, gdzie przerwaliśmy.

– Myślenie życzeniowe? – zadrwiła rozbawiona.

– Zawsze dostaję to, czego chcę – powiedział, gdy kelner wrócił do nich z ich zamówieniem.

Przyglądała mu się, miała wrażenie, że prowadzą swoistą wojnę na spojrzenia… kto komu przygląda się dłużej… kolejna pierwsza randka, czy na pewno pierwsza? Czy chciała wracać do początku i znów przechodzić tę trasę? Czy to było w ogóle możliwe? A może tak jak sugerował, powinni iść dalej?

– To czego chcesz, najgorętszy czarodzieju według tygodnika czarownica? – prawie się zaśmiała, gdy się skrzywił.

– Sądziłem, że masz lepsze lektury.

– Akurat był egzemplarz w dyżurce medyków. Nie cieszy cię ten tytuł?

– Ależ oczywiście, ranking zaraz obok 101 sposobów na usidlenie czarodzieja.

– O, o tym jeszcze Caroline nie mówiła – przyznała zaskoczona.

– Widocznie wyniki nie są na tyle dobre, by chciała się nimi podzielić.

– Wiesz, może powinnam spróbować, w końcu nie mogę zostać starą panną – w pewien sposób sprawiało jej satysfakcję, że zmrużył gniewnie oczy na samą sugestię, że mogłaby kogoś szukać.

– Granger, nie wiem czy jesteś świadoma, jesteś w najbardziej romantycznej restauracji Londynu z najgorętszym kawalerem… wątpię, czy istnieje lepsza partia i lepszy sposób na wieczór.

– Gdzie twoje poczucie humoru?

– Daleko – warknął rozdrażniony.

– Draco – wyciągnęła rękę i ujęła jego dłoń – o co chodzi?

– Wolałbym nie żartować o lojalności w związku, przynajmniej na razie – przyznał kwaśno.

– Dobrze, przepra…czekaj, w jakim związku? – spojrzała na niego w szoku.

– Naszym związku, Granger.

– Z moich informacji wynika, że jestem singielką.

– Naprawdę mam tu paść na kolano? – Gdy spojrzała na niego, unosząc brew, wstał, odsuwając krzesło.

– Dobrze, dobrze wierzę ci, nie rób tu sceny – mówiła cicho z lekką nutą paniki.

– Podobno każda kobieta chce, by mężczyzna przed nią klęknął.

– Twój egzemplarz jest nieco wybrakowany.

– Więc jesteś już moja – uśmiechnął się z satysfakcją – podoba mi się to.

– Mi mniej, lubię niezależność. – Wbrew jej słowom, usta same układały jej się w uśmiech, a oczy błyszczały nadzieją. Była jego… a on był jej – czyż nie mówił o wierności i lojalności? – A co z Dafne?

– Narzeczeństwo zerwane, każde z nas idzie swoją drogą, jej rzeczy co do jednej znikną z dworu, mam nadzieję, ze ich miejsce zajmą twoje.

– Słucham? – z satysfakcją patrzył jak zakrztusiła się winem i patrzy na niego z niedowierzaniem w lekko załzawionych oczach.

– Twoje rzeczy u mnie – powtórzył spokojnie i wolniej niż poprzednio.

– Czy ty właśnie sugerujesz, żebym się do ciebie wprowadziła?

– Owszem.

– To musisz popracować nad romantyzmem i stanowczo zwolnić tempo – poradziła, nadal patrząc na niego z niedowierzaniem.

– Co masz do zarzucenia tej restauracji?

– Jej nic, twojej propozycji niemal wszystko – powiedziała lekko. – Najgorętszego kawalera stać na romantyzm i romantyczną propozycję.

Błysk, który pojawił się w jego oczach spowodował, ze chciała sama się przekląć za prowokowanie go. Bała się, co takiego wymyśli – a miał środki na całkiem spory rozmach.

– Dziękuję za kolację – powiedziała, gdy wyszli z restauracji. Tak, zachowajmy resztki godności, nie należy po takich przejściach wskakiwać facetowi od razu do łóżka. Draco spojrzał na nią zaskoczony.

– Zamierzałem cię odprowadzić – przyznał.

– Lepiej nie, mogłabym zrobić coś głupiego – powiedziała i posłała swoją szczerość w siedem diabłów.

– Coś głupiego? – uniósł lekko brew.

– Taak – przyznała ostrożnie.

– Jak na przykład?

– Na przykład zaproszenie cię na śniadanie… głównie dlatego, że nie mam nic w lodówce – czy już osiągnęła ten poziom żenady, że ziemia litościwie się rozstąpi i ją pochłonie? Ale nie, los postanowił z niej zadrwić i nadal stała na chodniku.

– Przeżyję – powiedział Draco, przyciągając ją do siebie i całując. Znów mógł poczuć jej usta, merlinie, jak mu tego brakowało.

– Obawiam się – Hermiona próbowała odzyskać głos i resztki świadomości, która chyba próbowała oddalić się razem z jej godnością. Oparła ręce na jego klatce piersiowej i wyraźnie czuła mocne i miarowe bicie jego serca… – że tego ja nie przeżyję. Poza tym kodeks pierwszej randki.

– Kodeks czego? – spojrzał na nią zaskoczony, gdy wyplatała się z jego objęć. Ta kobieta to totalna zagadka, przed sekundą całowała go do utraty tchu, a teraz to…

– Zasada nr 1: Nie można iść do łóżka na pierwszej randce – powiedziała, puszczając mu oko i zniknęła z trzaskiem.

Roześmiał się tylko. Tym razem jej daruje. To tylko pierwsza spośród wielu randek… musi się pojawić u niej rano na śniadanie, przecież nie ma nic w lodówce.

Wrócił do domu i wydał odpowiednie polecenia skrzatowi. Zauważył, że od wyprowadzki Dafne znów może odetchnąć w domu pełną piersią, po unieważnieniu czuł się tak, jakby właśnie uwolniono go od jakichś nieznośnych kajdan. Z lekkim sercem i wspomnieniem tej kolacji poszedł do swojej sypialni. Będzie musiał odpowiednio powiększyć bibliotekę… albo każe jeden z salonów matki przerobić na gabinet dla Granger z jej prywatną biblioteką.

9 myśli w temacie “Czarny i biały król cz. 14

  1. Kropka pisze:

    Co tu się właśnie stało? Teo ruszyło sumienie? Chciał utrzeć nosa Pansy i tej suce Dafne? (swoją drogą poważnie zastanowiłabym się nad małżeństwem z kimś, kto się z Greengrass przyjaźni). Mają potężnego haka na Zabiniego, czy przeklęli go Imperiusem? Bardzo tajemnicza sprawa, ale efekt cudowny. Życzę Hermionie wszystkiego najlepszego u boku zakochanego Malfoya, chociaż mam nadzieję, że w celu sprawdzenia siły ich uczucia tą łódką Neptun, Merlin i kto tam jeszcze, trochę pokolysze… Do rychłego przeczytania. Będę wyglądać kolejnego rozdziału z niecierpliwością👀

    • Alex pisze:

      no wiesz? wszyscy wiedzą, że Imperius jest karany Azkabanem… podpowiem tylko, że Blaise raczej nie okazał skruchy…
      macie w tekście malutką podpowiedź
      Pozdrawiam i do kolejnego czwartku

      A co do kołysania… pamiętasz, że jest jeszcze czarny król?

      • Kropka pisze:

        No oczywiście, że nie. Czarny król, Ginny, żądna zemsty Dafne, podejrzanie zachowujący się Teo… Czyżby ten niewinnie podsumięty kubek wody…

  2. laurie16 pisze:

    Nadal zastanawiam się, jaki w tym wszystkim Teo miał cel, bo z jakiegoś powodu musiał sobie wybrać Blaise’a na ofiarę. Jakby nie było, uratował tym Draconowi skórę, choć nadal twierdzę, że nawet bez majątku mógłby zacząć na nowo z Hermioną. No ale wtedy nie byłoby dramy i tego słodkiego zwycięstwa.
    Przeszło mi przez myśl, że może trochę za szybko Draco decyduje się na związek z Hermioną. Ledwo zerwał zaręczyny, a tu już nowa kobieta, a oboje są w jakimś stopniu osobami publicznymi, niestety. Początki będą ciężkie, choć życzę im jak najlepiej.
    Zobaczymy też, jak to się dalej rozwinie, bo zapewne Snape nie powiedział ostatniego słowa.
    Pozdrawiam

  3. Misbau pisze:

    Nie komentowałam wcześniej bo nie mam tego w naturze ale cieszy mnie powrót do opowiadania.
    Ma dość ciekawa fabułę. Połączenie Hermiony i naszego nietoperza nie jest moim ulubionym ale skoro to dramione to czekałam na rozwój wydarzeń i nie zawiodłam się.
    Wyczekuje kolejnych rozdziałów.
    Bawią mnie obecne podchody Hermiony i Draco. Mimo to wyczuwam pewne problemy wynikające z zazdrości innych osób.
    Pozdrawiam i życzę weny

  4. Stracholudek pisze:

    Theo mistrzu! Podałeś koledze kubek z wodą? Już my wiemy co było w tej wodzie 😈😉
    Ps. Ja nadal kibicuję profesorowi. Wiem, że to się nie uda… Ale wciąż…

    • Alex pisze:

      Obawiam się, że zakończenie jets już napisane… to co teraz powstaje… znaczy napisałam całe opowiadanie, a potem pierwszy „recenzent” powiedział, że brakuje głębi… no więc dopisuję tę głębię, znaczy powinnam dopisać jeszcze 4 dni których brakuje, a oni odwalają takie maniany że dopisuję kolejne dni, których wcale nie było w rozpisie… Ale tak, zakończenie już jest i jest nietykalne – i hope

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.